Akademia Pana Kleksa to uwspółcześniona wersja klasycznej bajki Brzechwy, przemawiająca swoją treścią i formą do najmłodszych, ale i wchodząca w dialog ze starszymi widzami, którzy wciąż pamiętają kultową ekranizację z lat 80. Film przedstawia historię pozornie zwykłej dziewczynki – Ady Niezgódki – która trafia do tytułowej Akademii, żeby poznać świat bajek, wyobraźni i kreatywności. Przy pomocy wybitnego i szalonego pedagoga profesora Ambrożego Kleksa rozwija swoje niesamowite umiejętności, a także wpada na ślad, który pomoże jej rozwikłać największą rodzinną tajemnicę…

Inicjatywa Kawulskiego sprowadza się raczej do formalnych ubarwień jego dzieła. Warstwa merytoryczna nie została w szczególny sposób naznaczona piętnem reżysera 5

Polska kinematografia postawiła sobie ostatnimi czasy powtarzalne zadania. Powstają niniejszym kolejno rozliczne filmy, które mają ambicje wdać się w polemikę z oryginałami nakręconymi z całkiem dobrym ongiś skutkiem. To niby nie novum. Wszak w ubiegłym wieku dokonywano podobnych zabiegów i na nowo drążono podjęte przedtem tematy. Wówczas powstawały często filmy lepsze od wcześniejszych, żywsze pod względem formalnym, lżejsze w trawieniu, pełniejsze jakościowo. Obecna fala polegająca na ambicjonalnym zwarciu twórców młodszego pokolenia chcących zmierzyć się z dziełami przeszłymi, a przynajmniej skonfrontować z ich twórcami, wypada dla dzisiejszych śmiałków rozmaicie. Chłopi, Znachor niedawno zaliczyli swoje godne odnotowania nowe wersje. W kolejce czekają Sami swoi. Obecnie przez ekrany przetoczy się Akademia pana Kleksa, także multiplikowana po czterech dekadach.

Akademia pana Kleksa (2023) - Tomasz Kot

Adasia (jak u Jana Brzechwy) zastąpiła Ada. Dziewczynka wklepuje nawigację w hulajnodze, która wiedzie bohaterkę po nowojorskiej ulicy. Docelowo przeznaczeniem dziewczynki będzie obecność w sławnej akademii, skąd płynie w świat renoma Ambrożego Kleksa. Do słynnej Alma Mater zbiegną się także uczniowie z Brazylii, Ukrainy, Japonii. „Całe życie z wariatami” – utyskuje małoletnia Ada, choć przecież sama licznych doświadczeń jeszcze nie zdołała uzbierać. „W bajkach jest odpowiedź na wszystko” – usłyszy już wstąpiwszy do uczelni. Tu wykuwa się wyobraźnię. „Dzieciństwo tracimy w wyniku przykrych wydarzeń” – zapewnia pan Kleks podczas inaugurującego wykładu. Ada straciła tatę, który miał wiele wspólnego z działalnością szkoły. Ta obecnie zostaje zaatakowana przez wilkusy. Zwierzokształtne stwory mszczą się za śmierć jednego z nich. Mateusz, będący symbolem akademii ongiś zastrzelił jakiegoś wilkusa. Odtąd zamieniony w ptaka uznany zostaje za wroga watahy.

Oparta o utwór Jana Brzechwy druga ekranizacja „Akademii pana Kleksa” daleko odbiega od pierwowzoru literackiego. Film Macieja Kawulskiego to raczej artystyczna dygresja, w której zgadzają się fundamentalne założenia autora książki. Cała reszta jest dowolnym pasażem wizualnych skojarzeń, jakie łączą to, co u Brzechwy kluczowe, rozpięte nad chaotycznym nurtem reżyserskich bajań. Co znamienne jednak inicjatywa Kawulskiego sprowadza się raczej do formalnych ubarwień jego dzieła. Warstwa merytoryczna nie została w szczególny sposób naznaczona piętnem reżysera. Całościowa jej wymowa, gdy obrać ją z ozdobnej strony wizyjnej, nie zgrzeszy lotnym przesłaniem, a wręcz banalizuje jego finalny przekaz. Do skromnych atutów filmu można wliczyć piosenki, którymi ze szkodą dla całości oszczędnie epatują realizatorzy, oraz obiecującą rolę młodocianego Daniela Walaska w roli księcia Vincenta.

Akademia pana Kleksa (2023) - Sebastian Stankiewicz

„Co to jest empatia?” – dopytuje Ada. Przygody dziewczynki to właśnie opowieść o poszukiwaniu tego szlachetnego uczucia. „Nikt nie rodzi się zły, tylko okoliczności czynią go takim” – naiwnie dywaguje Ada. Reżyser jednak nie pomógł zanadto swoim aktorom wniknąć we własne wariacje nad dziełem Jana Brzechwy. Bohaterowie wprawdzie lawirują pomiędzy światami bajek, gdzie natkną się i na Dziewczynkę z zapałkami, i na Kopciuszka. Na dłużą metę niewiele z tego wynika. „Mateusz popuścił kleksa!” – krzyczy rozbawiona dziewczynka śledząca niespodziewany eksces ptaka. Trudno się oprzeć ogólnemu wrażeniu, iż autorstwo tego wątpliwego estetycznie incydentu można przypisać jednak zupełnie komu innemu.

Dziękujemy za seans sieci Cinema City

3 z 4 osoby uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 8
Chemas 6

Byłem na filmie z kolegą w kinie. Dobry seans, nie zmarnowane dwadzieścia złotych. Kot wypadł znakomicie, jak to on. Dodam, że byliśmy z kolegą jedynymi, poza pewną parą za nami siedzącą, bez dzieci. Do tego całe wycieczki ze szkoły lub przedszkola :) Czekam na część drugą.

tjindy Chemas 8

@Chemas Mam nadzieję że wyciągną wnioski z jedyneczki i nie potną niemiłosiernie tak filmu :)

tjindy 8

Veni vidi vici. Film obejrzany w kinie z dzieckiem, dwugodzinny seans i bardzo pozytywne wrażenia :) Krytycy się rozpisali – słusznie zresztą – zwracając uwagę na trochę pocięte sceny oraz braki w budowaniu relacji między ważnymi postaciami w filmie. Owszem, też mi brakowało za to mojemu 8-latkowi już nie. Gdyby pojawiła się jednak wersja reżyserska (film musiałby mieć ze 3h) to uważam że dzieło byłoby skończone w perfekcyjny sposób :) Tyle z minusów. Zalet film posiada znacznie więcej – od oprawy dźwiękowej (którą z żoną tłuczemy już kolejny dzień) po warstwę wizualną, wyważone acz mądre dialogi z przesłaniem dla dzisiejszych dzieciaków :) Wielokulturowość która niestety kończy się tylko wyłącznie krajem pochodzenia oraz "innosprawność" również mnie ujęła. Było i smutno i wesoło i straszno. Po sesji z szorującym po dnie Rebel Moon nowego Kleksa stawiam wysoooko :D

Chemas tjindy 6

@tjindy Hmmmm, komentarz pisany 6 dni temu, przy najmniej tak się mi wyświetla, a premiera była wczoraj, czyli piątek 5 stycznia ;p

tjindy Chemas 8

@Chemas Byłem na przedpremierowym pokazie. :) Obecnie siedzę na słuchawkach i przesłuchuję po raz kolejny soundtrack. Znaleźć można odniesienia do Daft Punk, Hansa Zimmera… gdzieniegdzie usłyszymy inspirację latami 80. Lubię filmy nieoczywiste – w sensie nie lubię powtórek w nowej szacie. Może dlatego ten film mi przypadł do gustu, jak zresztą Znachor (do którego przed miałem duży dystans po zwiastunach).

Chemas tjindy 6

@tjindy Aha, okej, nie wiedziałem, że był przedpremierowy pokaz. Ja jeszcze nie oglądałem, ale oczywiście obejrzę.

MARTIN007 3

Nie dałem rady tego skończyć.

Maciek_Przybyszewski 7

A mnie się podobała nowa Akademia. Zacząłem ją oglądać z założeniem, że nie będzie to kopia filmu z mojego dzieciństwa i nie zawiodłem się. Nowa jest inna, czy lepsza nie wiem, jest po prostu inna. Ktoś powie, że oryginał miał to coś etc. Tak miał to coś, ale to było 40 lat temu. Oglądając Kleksa w połowie lat 80-tych byłem oszołomiony, bo to był jeden z lepszych wizualnie polskich filmów tamtych czasów plus niezapomniane piosenki itd. Nowa Akademia jest nowa. Skrojona na dzisiejsze czasy, dzieciaki się dobrze na niej bawią (a puścicie im starą wersję – nas czarowała, je nudzi).
Są oczywiście luki, ułomności scenariusza, ale pamiętajmy pierwotna wersja miała dwie części, zresztą jak każda następna.
Bardzo mile zaskoczony jestem obsadą i grą aktorską plus muzyka i rzeczywiście bajkowe obrazy i mamy bajkę. Witaj w nowej bajce.
Już czekam na Wynalazek Golarza Filipa.

Więcej informacji

Proszę czekać…